Forum obozu 127 i 330 WDW
lipcowy wędrowników szturm na Bieszczady :)
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Forum obozu 127 i 330 WDW Strona Główna
->
Obrady i konsultacje
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Kategoria bez nazwy
----------------
Obrady i konsultacje
Ogłoszenia
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Anerpodickup94
Wysłany: Śro 22:50, 25 Kwi 2007
Temat postu:
dale movie trailer
free sex movie trailer
epic movie movie yahoo
listing movie
hentai movie review
adult movie award
2007 image movie transformer
movie theater showtimes
download sex movie
adult dvd movie
download free movie porn teen
quality porn movie
download full movie
maui movie listing
free old sex movie
zaleska
Wysłany: Czw 11:35, 25 Maj 2006
Temat postu:
Hej,
nie wiem, czy to dla mnie miejsce na wypowiedź, ale czytając Wasze rozważania na temat apelów, przypomniały mi się moje doświadczenia związane z tematem.
Otóż większość mojego obozowego życia upłynęła w warunkach obozów wędorwnych (tzn. takich, kiedy każdego dnia przemieszczaliśmy się z miejsca na miejsce, a nasz dobytek wraz z nami). Były to obozy żeglarskie.
Dopóki jak drużyna bylismy młodzi, w podstawówce, apele faktycznie odbywały się każdego poranka. Sprawdzaliśmy wówczas stan techniczny jachtów i porządek na nich panujący. Krótko mówiąc - robiliśmy coś, co było niezbędne do bezpiecznej żeglugi. Jeśli pogoda byla niesprzyjająca, owo sprawdzanie klaru odbywało się w sztormiakach, żłótych gumowych spodniach i kaloszach. Meldowaliśmy załogi i salutowaliśmy w kapturach.
Kiedy zrobilismy się trochę starsi, bardziej opływani, odpowiedzialni i doświadczeni, a nasze obozy z mazurskich pływań przybrały nieco inny charakter, zmieniła się też organizacja obozowego dnia. Na przykład podczas spływu Wisłą, gdy pracowaliśmy wachtami (4h pracujesz, 4h śpisz, w kilkuosobowych grupach) i każdy miał inną godzinę pobudki, a wypływaliśmy ok. 5-6 rano - robienie apelu zupełnie nie miało sensu. Sternicy na bieżąco dbali o bezpieczeństwo na jachtach, byliśmy małą (17 osób), zgraną grupą, w której każdy rozumiał i akceptował porządek dnia, konieczność wywiązywania się ze swoich obowiązków i podporządkowania się poleceniom osoby na komendzie i odpowiedzialnej za żeglugę. To było jasne, nie potrzebowaliśmy powtarzać tego co rano.
Każdy z nas, decydując się na trudny obóz, wiedział, na co się pisze. Na deszcz, na niepogodę, na zmaganie awaryjnym sprzętem, kapryśną rzeką i własnym zmęczeniem. Nie było różowo, choć przez pierwszych kilka dni świciło słońce i mieliśmy suche ubrania. Pod koniec nawet nie zaglądaliśmy do plecaków. Obóz udał się wyśmienicie bez apelów. Mundur miałam na sobie tylko na samym początku, kiedy był jeszcze suchy. Potem, ostatniego dnia wyjrzało słońce i też udało się go włożyć.
Mimo to, jestem przekonana, że był to najbardziej harcerski z moich obozów. Bo żaden mundur, żaden przywilej założenia go nie zapali w sercu braterstwa i przyjaźni tak mocno, jak pożyczony w zimną noc sweter.
I ostatnie, co przyszło mi do głowy.
W minione wakacje brałam udział w trzydniowym rajdzie z harcerzami drużyny Brzask z mojego Szczepu, którzy skończyli podstawówkę i szli do gimnazjum. Sami wiecei, jaki to wiek ;) Harcerze ci mieli stanowić potem trzon powstającej w szczepie drużyny starszoharcerskiej, którą teraz prowadzę z Marcinem Gecowem. Wspólnie też przygotowywaliśmy rajd. Obawiałam sięgo mocno, bo nie znałam dobrze tych ludzi, nie wiedziałam, czego mogę się po nich spodziewać i czy uda mi się poskromić gimnazjalne temperamenty. Początkowy plan, ktorego Marcin był zwolennikiem, zakładał codzienne apele. Jednak w międzyczasie (po wyruszeniu z obozu ;) ) zrezygnowaliśmy z tego pomysłu, uznając, że wolimy nie akcentowac podziału na my-kadra i wy-uczestnicy.
Idziemy ekipą, żeby sie lepiej poznać i zawiązać początek drużyny. Istniało duże ryzyko rozprężu (harcerze mimo wszystko byli przyzwyczajeni do zbiórek i apelów, mniejsze też mieli poczucie odpowiedzialności niż wędrownicy). Mimo tego wędrówka udała się znakomicie, nie mieliśmy najmniejszych problemów z "zapanowaniem" nad grupą, a zajęcia podsumowujące wędrówkę wskazały, że brak musztry, apelów i formalncyh zbiórek był tym, co nasi harcerze docenili najbardziej. Poczuli się potraktowani dojrzale i obdarzeni zaufaniem.
Pozdrawiam i zyczę owocnych debat i udanej wędrówki,
zuza
Kasia Pe
Wysłany: Czw 10:09, 25 Maj 2006
Temat postu:
A i Moniko, nie kasuj tego wpisu, bo nie zauważyłam, że nie jestem zalogowana.
Gość
Wysłany: Czw 10:07, 25 Maj 2006
Temat postu:
A powiedz mi Gosiu, na ilu obozach takich jak ten, byłaś podczas swojej harcerskiej drogi, hm?? Bardzo mnie to ciekawi, bo ja jeszcze nie i tak się zastanawiam, czy nam naprawdę ten apel jest taki niezbędny, czy nie umiemy zacząć dnia w inny sposob, bo dla mnie to że jesteśmy harcerzami, nie znaczy że musimy co rano, wskakiwac w mundur, bo jest to przesada. Uważam, że potrafimy się zdyscyplininować w inny sposób i nie podoba mi się naleganie na apel ktory jest taki HARCERSKI- czy nie możemy wykorzystać munduru do kominków i innych takich.
Apel, czyli "raz dwa trzy, przygotowanie, mundur, gdzie są moje getry, szybko, szybko, gwizdek, zbiórka, baczność, spocznij, melduję, dziękuję, CZUWAJ, do hymnu, baczność, spocznij..." - jakoś nie budzi we mnie (tak, to moje osobiste odczucia) miłych skojarzeń. Nie tylko we mnie, jak widzę.
Czy nie milej rozpocząć dzień od
"siódma, wstajemy, za 10 min spotykamy się w kręgu tu i tu, każdy schodzi się zaspany, opowiadamy co nam się śniło.." czy cokolwiek innego? A po śniadaniu POWIEDZIEĆ - za 30 minut wszyscy gotowi do wyjścia?
Czy tak naprawdę nie można?
gosia
Wysłany: Śro 22:56, 24 Maj 2006
Temat postu:
Na całej mojej (normalnej) harcerskiej drodze wszystkie obozowe poranki czy rajdowe zawsze zaczynały się od apelu, nie jest to dla mnie przykrym obowiązkiem bo apele to rzecz normalna w harcerstwie, uroczysta chwila kiedy MOŻNA włożyć munur (jest to przywilej), i odśpiewać hymn harcerski, skupić się razem we wspólnej myśli. Ponadto myśle, że byłoby to wspaniałym przypomnieniem dla każdego codziennego programu dnia, bo się go mimo wszystko się zapomina a warto jest wiedzieć gdzie się idzie... No to chgyba tyle na razie, jak coś mi się jeszcze nasunie to napiszę...
monika
Wysłany: Śro 22:54, 17 Maj 2006
Temat postu:
Pawle!
To, że napisałam, że nie lubię apeli, nie miało stanowić argumentu w dyskusji, tylko odpowiedź na Twoje pytanie. Nie rozumiem jak mogę nie rozmawiać o moich osobistych preferencjach. A o czyich?
W dyskusji naturalne jest też to, że odnosimy się wzajemnie do swoich wypowiedzi, co też uczyniłam. Ja nie mówię, że ktoś nie może zbijać moich zdań, wręcz na to czekam. Liczyłam, że po tak długim wywodzie nie pozostaniesz mi dłużny, a Ty kończysz dyskusję?
Ale masz rację. Nawołuję do argumentów,a sama tylko zbijam Twoje. Oto wszystkie moje przemyślenia na temat:
1. telefony - uważam, że posiadanie telefonu jest na obozie jak najbardziej wskazane. Dlatego, że to góry, dlatego, że może się zdarzyć sytuacja, że kogoś on uratuje. Dlatego, że chciałabym, żeby każdy z wędrowników sam wybierając się w góry o nim nie zapomniał, żeby to było dla niego naturalne wyposażenie podczas wędrówki.
Oczywiście za równie wskazane uważam, by telefon był wyłączony i aby włączać go sporadycznie (powód dla każdego będzie inny - jeden oszczędza baterię, drugi chce się wyciszyć i odciąć od świata). Niemniej jednak uważam za całkowicie zbyteczne formułowanie zakazu używania go w celach innych niż alarmowe. W erze global village sztuczne jest zmuszanie ludzi do odcięcia się od świata w imię motywacji do skupienia i przemyśleń. Nie zatrzymamy postępu. Lepiej chyba motywować ludzi do tego, by MIMO, że mogą, nie odczuwali potrzeby używania telefonu i sami dobrowolnie z tego rezygnowali. Tak, by nastepnym razem, kiedy pójdą bez Ciebie postępowali tak samo, a nie cieszyli się "hurra, nie ma tu kadry, możemy sobie dzwonić ile wlezie"...? Nadmiar zakazów powoduje reakcję buntu i sprzeciwu. Powtórzę - przychylam się do zdania kilku osób powyżej: duzi jesteśmy. wystarczy porozmawiać.
2. apele - argument przeciwko nim jest jeden - brak potrzeby. Na pomysły dotyczące innego sposobu rozpoczynania i organizowania poranka (rany, pierwszy raz w życiu zastanawiam się jak zorganizować poranek;)) już odpowiadałam wcześniej. Apel, czyli "raz dwa trzy, przygotowanie, mundur, gdzie są moje getry, szybko, szybko, gwizdek, zbiórka, baczność, spocznij, melduję, dziękuję, CZUWAJ, do hymnu, baczność, spocznij..." - jakoś nie budzi we mnie (tak, to moje osobiste odczucia) miłych skojarzeń. Nie tylko we mnie, jak widzę.
Czy nie milej rozpocząć dzień od
"siódma, wstajemy, za 10 min spotykamy się w kręgu tu i tu, każdy schodzi się zaspany, opowiadamy co nam się śniło.." czy cokolwiek innego? A po śniadaniu POWIEDZIEĆ - za 30 minut wszyscy gotowi do wyjścia? Jak raz się będziemy guzdrać, za późno wyjdziemy i dojdziemy po ciemku, albo w ogóle, to następnym razem wszyscy się będą sprężać.
Ja też nie lubię braku dyscypliny. Ale lubię taką dyscyplinę, która opiera się na zrozumieniu, dlaczego jest konieczna. i na tym, że dla dorosłych (i prawie dorosłych) ludzi wiele rzeczy jest naturalnych. nie trzeba na nich gwizdać. sami przyjdą.
Szalom.
Piwosh
Wysłany: Śro 22:21, 17 Maj 2006
Temat postu:
Moniko!
Jako uczestnik obozu wyraziłem swoje zdanie. Jak się do niego kto ustosunkuje to jego sprawa. Jak kto do tego emocjonalnie podejdzie również. Nie będę dalej rozwijał dyskusji - sensu głębszego nie widzę, bo na początku tego tematu jest nawoływanie do argumentów, a następnie (co przewija się przez wypowiedzi prawie wszystkich użytkowników) wzjamnie zarzucany jest brak argumentów, więc może należałoby zacząć od podania sobie definicji słowa argument.
Proponuję też, jeżeli będziecie toczyć dalej tą dyskusję, rozmawiać o jej przedmiocie, a nie o swoich osobistych preferencjach. "Jest tak a tak", zamiast "lubię nie lubię".
Kabanie!
Przeczytaj jeszcze raz część mojej wypowiedzi poświęconej apelom. Wydaje mi się, że zamieściłem tam wyjaśnienie, dlaczego apel ułatwia organizację poranka.
monika
Wysłany: Wto 15:37, 16 Maj 2006
Temat postu:
Uprasza się o logowanie albo pisanie pod rozpoznawalnym pseudo, w przeciwnym razie wyłączę posty od niezalogowanych.
monika
Wysłany: Wto 15:34, 16 Maj 2006
Temat postu: Re: 26 postów poprzedzających chyba wystarczy, żebym się ode
Piwosh napisał:
dla części z Was apel jest przykrym obowiązkiem. Pytam się zatem, dlaczego?
Dlatego, że nie lubię zaczynać dnia od "baczność, spocznij" po prostu nie lubię. Tak jak nie lubię gwizdka, upałów i wątróbki.
Cytat:
Takie wspólne powitanie. Jeżeli ktoś woli śpiewy do słoneczka i takie tam, uargumentuję to w ten sposób: rozpoczęcie dnia w zdyscyplinowany, znany wszystkim i rozpoznawalny sposób ułatwia organizację poranka, pozawala w jednym czasie i miejscu przekazać najważniejsze sprawy, wdraża dyscyplinę.
Nie rozumiem, dlaczego rozpoczęcie dnia od spotkania w kręgu i chociażby zaśpiewania (acz niekoniecznie) ma być niezdyscyplinowane, nieznane wszystkim i nierozpoznawalne. Sugerujesz, że cierpimy na amnezję?
Cytat:
Ponadto należymy do pewnej organizacji. Organizacji, której strojem jest mundur,
I dlatego będziemy go wykorzystywać przy innych okazjach (o tym pisała Maruda)
Cytat:
a jedną z form stałych i sprawdzownych jako pewne narzędzie (patrz: dyscyplina) apel.
Znam masę innych sprawdzonych form, o wiele sympatyczniejszych.
Cytat:
regulamin tworzymy razem i decydując się na uczestnictwo w obozie, akceptujemy zawarte w nim treści.
Tu zgoda. Ale to już czysta manipulacja:
Cytat:
- nie daje możliwości pełnego skupienia się na tu i teraz, wyciszenia się, kontemplacji
Możliwości skupienia się ani trochę nie zależą od używania telefonu. No chyba, że w danej chwili rozmawiam, to pewnie się nie skoncentruję. Ale istnieje też milion innych dezorientujących czynników.
Cytat:
- nie mobilizuje do hartowanie siły woli - w każdej chwili mamy pod ręka ludzi, których wcale nie potrzebujemy mieć pod ręką (patrz: punkt pierwszy)
Jako istota społeczna lubię mieć pod ręką ludzi. Nie każdy jest typem samotnika. Szczerze powiedziawszy trochę mi ubliżają takie argumenty...
Cytat:
powoduje stresy, życie w pośpiechu, stan ciagłego napięcia
To teoria ogólna. Dotycząca społeczeństwa informacyjnego jako takiego. Zabroń swoim ludziom używania telefonów w ogóle. W przeciwnym razie nie unikniesz tego.
Cytat:
- bywa rakotwórcze
No nie, to mnie rozeźliłeś - takie brednie! Dysponujesz badaniami, które to potwierdzają? Bo ostatnio opublikowano wyniki, które kompletnie zaprzeczają tej teorii.
Cytat:
Wyłączony telefon komórkowy wydaje się wyjściem najrozsądniejszym z punktu widzenia bezpieczeństwa. Choć uważam, że jest to złudne wrażenie...
A jakie jest najrozsądniejsze wyjście? Sygnały dymne?
A teraz meritum.
Paweł, nawet zakładając, że podzielamy częściowo Twoje poglądy, zapomniałeś o czymś. Ta dyskusja nie toczy się nad tym, czy używanie telefonów jest zdrowe, zabójcze, fajne, jazzy, czy passe. Z większości wypowiedzi wynika jasno, że uczestnicy tego obozu są na tyle duzi, że wystarczy im zwyczajna rozmowa a nie od razu sztywny zapis w regulaminie. I ja to rozumiem, bo pewnie wolałabym nie robić czegoś, dlatego, że mi ktoś racjonalnie wytłumaczył i przekonał, a nie dlatego, że tako rzecze regulamin.[/quote]
PH
Wysłany: Wto 15:05, 16 Maj 2006
Temat postu:
Sorki ale moge być gotowy do drogi o 8 i nie potrzebny mi do tego apel.
[po którym nie będe gotowy bo sie będe musiał z munduru rozdziać i go spakować etc...]
Ale argument to jakiś jest.
mistrz
Wysłany: Wto 14:02, 16 Maj 2006
Temat postu:
po to tworzone sa regulaminy zeby je przestrzegac jesli chesz moge dla przykaldu zlamac prawo i cie bobic pasuje?(dlatego wlasnie ustala sie regulaminy[po to ta dyskusjia])
apel jak dla mnei moze ulatwic organizacjie poranka w stopniu nieznacznym np przed apelem wszyscy musza byc gotowi do drogi a apel jestt powiedzmy o 8 i tuz po apelu wyruszamy (takie male ulatwienie)
PH
Wysłany: Wto 0:10, 16 Maj 2006
Temat postu: Re: 26 postów poprzedzających chyba wystarczy, żebym się ode
Piwosh napisał:
... co za tym idzie sam wiesz.
Wiem i jakoś se czas zorganizuje jak nie pojade
Dwa: nie twierdze wcale że będe używał telefonu 24h/na dobe przez 14 dni. [bo nie robie tego nawet w domu] po prostu uwarzam że taki zakaz jest bez sensu bo tak czy tak zrobie po swojemu.
Trzy: wytłumacz mi w jaki sposób apel ułatwia organizacje poranka? Bo dla mnie oznacza to tyle że musze, średnio wyspany,[o tej 7] wstać wbić sie w mundurek, odbębnić apelik, zdjąć mundurek spakować go ładnie do plecaczka coby sie nie pogniótł za bardzo, a dopiero po takim ot rytuale ruszyć w dalszą droge. Z powyrzszego moim zdaniem w rzadnym wypadku nie można powiedzieć że ułatwia poranek [jak któtko by to nie trwało]
Piwosh
Wysłany: Pon 23:55, 15 Maj 2006
Temat postu: 26 postów poprzedzających chyba wystarczy, żebym się odezwał
Druhny i druhowie!
Jak wynika z powyższych informacji, dla części z Was apel jest przykrym obowiązkiem. Pytam się zatem, dlaczego?
Dla części z Was oznacza wczesne wstawanie i poranne męki. Czy uważacie, że bez niego będziecie wstawać później? Szczerze mówiąc nie sądzę - w górach powietrze jest dobre, inaczej się śpi i inaczej wstanie. Poza tym codzienna organzacja dnia wymaga, abyśmywstawali koło 7 rano. Co bynajmniej nie kłóci się z ideą aktywnego wypoczynku. Apel zajmuje 10 min. Wyłączmy z tego wciaganie flagi i rozkaz (do którego raczej nie ma co wpisać), a zostanie 5. Harcerz na alarmie ma 3 minuty na wejście w mundury. Zachowujący się spokojnie zorganizoway człowiek robi to minutę i 40 sekund. Dodając jeszcze czas na zebranie się i rozejscie mozemy otrzymać łącznie około 10 min. Myślę, że jest to czas niezauważalny w ogólnym programie dnia.
Dlaczego apel?
Apel jest punktem poranka, od którego rozpoczyna się dzień. Takie wspólne powitanie. Jeżeli ktoś woli śpiewy do słoneczka i takie tam, uargumentuję to w ten sposób: rozpoczęcie dnia w zdyscyplinowany, znany wszystkim i rozpoznawalny sposób ułatwia organizację poranka, pozawala w jednym czasie i miejscu przekazać najważniejsze sprawy, wdraża dyscyplinę.
Ponadto należymy do pewnej organizacji. Organizacji, której strojem jest mundur, a jedną z form stałych i sprawdzownych jako pewne narzędzie (patrz: dyscyplina) apel. Tyle na ten temat narazie.
Teraz kwestia telefonów.
Na początek pozwolę sobie zauważyć, Kabanie, że regulamin tworzymy razem i decydując się na uczestnictwo w obozie, akceptujemy zawarte w nim treści. w końcu, jak wielokrotnie zostało już tutaj nadmienione, jesteśmy dorośli... Jeżeli dorosłemu człowiekowi nie podoba się regulamin, to się pod nie podpisuje, a co za tym idzie sam wiesz.
Możliwość dowolnego korzystania z telefonu komórkowego (nie tylko na obozie, ale wogóle) ma wg mnie następujące negatywne skutki:
- nie sprzyja zaradności i samodzielności człowieka, w którym rozwija myślenie skrótowe
- osłabia pamięć
- nie daje możliwości pełnego skupienia się na tu i teraz, wyciszenia się, kontemplacji
- nie mobilizuje do hartowanie siły woli - w każdej chwili mamy pod ręka ludzi, których wcale nie potrzebujemy mieć pod ręką (patrz: punkt pierwszy)
- powoduje stresy, życie w pośpiechu, stan ciagłego napięcia
- bywa rakotwórcze
Analogicznie plusy są odwrotne do minusów. Czyli nie dość, że nie tracimy, to jeszcze zyskujemy. Wyłączony telefon komórkowy wydaje się wyjściem najrozsądniejszym z punktu widzenia bezpieczeństwa. Choć uważam, że jest to złudne wrażenie...
O sytuacjach klepania smsków do lubej, grania w wężyka po nocy itp nawet nie wspominam - nie chodzi o to czy mnie coś osobiście wkurza, ale o to jakie ma to rzeczywiste walory i wpływ na nasz charakter.
Z Kubą (Rrrrrr) się zgodzę - podział kadra-uczestnicy jest sztuczny, dlatego niech nasze postanowienie ma jednakowe zastosowanie do wszystkich, jakiekolwiek by ono nie było.
MAruda
Wysłany: Sob 15:26, 13 Maj 2006
Temat postu:
Mrufus napisał:
hmmm, ja się wypowiem też
co sie będe
Co do komÓrek, to macie z nimi za dużo stresów
powinno być, według mnie, tylko tyle w regulaminie czy czymś tam napisane, że jak bieRZesz komÓrkę, to lepiej nie choDŹ z nią włączoną, bo ci padnie odrazu i tyle. To kto co weźmie to tylko jego prywatna sprawa i czy weźmie ze sobą tone niepotRZebnych RZeczy, czy weźmie za mało, to też tylko jego sprawa(byle żeby uniÓsł). My, według mnie, możemy jako ludzie dorośli i odpowiedzialni, jedynie doradzać sobie, co wziąść, a nie kazać innym, co mają brać, a czego nie.
a
co do apeli to np. ja uważam że powinny być na bank 2 (rozpoczynający i kończący), a apel raz dziennie to chyba przesada, bo to będzie obóz wędrowny i apel będzie tylko nudnym i wkuRZającym i męczącym rozpoczęciem dnia(przynajmniej według mnie). A Kuba, jak według Ciebie miał by wyglądać ten apel nie- apel, bo boje się, że straci on sens jak będzie okrojony czy coś. Mundury bieRZemy bo jesteśmy
HARCERZAMI
i nie powinniśmy się tego wstydzić, ale też bez przesady z wykoRZystywaniem go do wszystkiego
Mrówek, pozwoliłm sobie poprawić wszystkie błędy, coby ludzie się nie naczytali zbyt dużo i nie zapamiętali
A żeby Wam OT nie robić -
komórki - wziąć można, czemu nie. W końcu rzecz całkiem przydatna,a jak ktoś będzie z niej korzystal - jego sprawa. Jednym dotrzyma do końca, innnym padnie po pierwszym dniu. Może jedni i drudzy wyciągnął jakieś wnioski na przyszłośc, i przy kolejnym obozie, dyskusja się tak nie rozrośnie
chyba jesteście/-my już na tyle "duzi",żeby nie przerżnąć całego wieczoru w wężyka albo nie bawić się dzwonkami, jak cała reszta chce spać, prawda? (tak, i taką traume miałam okazje przeżyć ^^"" ) wiec może tyle,co mi pare osób próbuje namolnie wtłoczyć do głowy propo paru rzeczy - rozsadek ^^
Ewa - co do listów - ta forma bedzie działać tylko w jedną strone. Znaczy - nie bedzie, podejrzewam, możliwości na taki odpisania
a apele - codziennie chyba przesada. W końcu "dzien dobry", czy "dobranoc" można sobie mniej oficjanie powiedziec
a mundury mogą się przydac do ognisk, Kręgów, śpiewania Modliwty Harcerskiej na koniec dnia - takie harcerzenie jest rozsądniejsze,a i widoczne dla innych (bo nikt nie mówi, ze się wstydzimy bycia harcerzami/-rkami ).
kropka
Kasia Pe
Wysłany: Pią 22:16, 12 Maj 2006
Temat postu:
Do Kuby L,żeby nie było to mi przyszła komendantka pozwoliła, jakoś nie pamiętam, żeby w zeszłym roku na obozie STACJONARNYM zrywał się pierwszy i piegł na apel, śmiem nawet twierdzić, że wstawał ostatni!
Mundury bierzemy to jasne. Ale moim zdaniem apele naprawde na tym obozie mogą stać się tylko przykrą koniecznoscią.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin